W Polsce już co czwarty pracownik pracuje z domu, kawiarni czy dowolnego miejsca poza biurem. O wypadek nie trudno w każdym miejscu, ale czy będzie to wypadek przy pracy? Okazuje się, że prawo nie nadąża za popularnością zdalnej pracy. BHP-wcy i ubezpieczyciele mogą mieć problem.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2017 roku 88 330 osób zostało poszkodowanych w wypadkach przy pracy, w tym 270 osób w wypadkach ze skutkiem śmiertelnym, a 671 pracowników doznało ciężkich obrażeń ciała. Nie znajdziemy w tym zestawieniu osobnych danych dla wypadków przy pracy, do jakich doszło w domu pracownika pracującego zdalnie. Takich informacji nie publikuje również Państwowa Inspekcja Pracy.

W Kodeksie pracy znajdziemy wyłącznie zapisy mówiące o telepracy. Ta, mówiąc w skrócie, polega ona na regularnym wykonywaniu zadań poza siedzibą firmy z wykorzystaniem komputera (nowych technologii). Dla pracodawcy oznacza szereg czynności, jakie musi wykonać, by zapewnić bezpieczne miejsce pracy swojemu pracownikowi. W polskim prawodawstwie nie występuję jednak pojęcie „pracy zdalnej”, które jest coraz powszechniej stosowane. Od telepracy różni je głównie to, że pracować zdalnie można od czasu do czasu. Można spotkać opinie, że pracodawcy wolą powierzać wykonywanie obowiązków zawodowych w trybie „home office”, by obejść przepisy regulujące wykonywanie pracy w warunkach telepracy.

Jednak jak wskazują eksperci brak regulacji może być przyczyną wielu problemów. – Kwestia tak zwanego „home office” nie jest uregulowana w przepisach polskiego prawa. Ono nie nadąża za zmianami zachodzącymi w realnym świecie, w efekcie mamy lukę prawną – mówi Małgorzata Kochańska, doradca prezesa SEKA S.A., ekspertka Koalicji Bezpieczni w Pracy.

Chcesz dowiedzieć się więcej? Wejdź tutaj.