Nie trzeba być bardzo wnikliwym obserwatorem, żeby zauważyć że udział w szkoleniach BHP postrzegany jest raczej w kategorii obowiązku, niż rozwoju osobistego. Pracownicy zupełnie inaczej angażują się w szkolenia, które są związane z podniesieniem kwalifikacji, albo z doszkalaniem, kiedy wiedzą, że nieodbycie danego kursu skutkować może degradacją zawodową. Szkolenia BHP nie mają takich dodatkowych czynników motywujących. Co mnie osobiście ogromnie dziwi… Przecież wiemy doskonale, że przepisy bezwzględnie zabraniają dopuszczenia do pracy osób, które nie posiadają dostatecznej wiedzy czy umiejętności do jej wykonywania.
Co zrobić, żeby szkolenia BHP były prowadzone w tak interesujących formułach jak pozostałe? Pracodawcy, np. chcąc zachęcić do przyswajania wiedzy coraz częściej stosują np. szkolenia wyjazdowe, które w większości podobają się pracownikom.
Musimy zmienić metody rozmowy o BHP. Mam wnuczkę, która niebawem wejdzie na rynek pracy i wiem, że sposób przekazywania informacji, który jeszcze kilka lat temu był atrakcyjny, jest już dla niej niezrozumiały. Być może tu należy szukać odpowiedzi, dlaczego w tegorocznym raporcie „Bezpieczeństwo Pracy w Polsce” mamy tak dużą reprezentację „Zdystansowanych” względem procedur BHP.
Jestem pewny i mówię to z całą odpowiedzialnością, że szkolenia BHP, tak samo jak wszystkie pozostałe, powinny być zdecydowanie bardziej praktyczne i krótsze, ale za to kończone egzaminem, którego wyniki będą bezwzględnie egzekwowane. Cały czas pozostaje aktualne pytanie co zrobić jeżeli ktoś nie przyswoi właściwe przekazywanej wiedzy? Ponieważ przez cały kurs grał np. w statki albo przeglądał wpisy na Facebooku? Teoretycznie powinien natychmiast stracić pracę i nie zostać dopuszczonym do jej wykonywania. Ale w praktyce ile znacie takich osób?
W aktualnych regulacjach mamy różnego rodzaju rozwiązania, które absolutnie nie przystają do dzisiejszej świadomości, rzeczywistości i oczekiwań zarówno pracodawców jak i pracowników. Na rynku pracy pojawiła się np. grupa cudzoziemców, ale odpowiedzi na pytanie jak ich szkolić, w jakim języku długo można szukać w naszych przepisach. Może powinniśmy wrócić do języka obrazkowego, piktogramów? To są bardzo poważne sprawy. Liczę, że Koalicja i społeczność wokół niej skupiona, w przeddzień nadchodzących zmian w kodeksie pracy zabierze głos. Mam nadzieję, że nam praktykom uda się zaproponować rozwiązania prawne, które sprawią, że przepisy dotyczące Działu X nie będą już dłużej archaiczne. Dzisiejsze ustawodawstwo zupełnie nie radzi sobie z tak powszechnymi zjawiskami jak praca w domu czy samozatrudnienie. Ciągle aktualne pozostaje pytanie, jak w tych nowych warunkach przygotować pracownika do wykonywania pracy w sposób bezpieczny? Technologia, świat i warunki zatrudnienia zmieniły się, co musi doprowadzić także do zmian przepisów w zakresie BHP.
Zobacz podobne
18 stycznia, 2018
Stres dotarł do świadomości pracodawców
6 grudnia, 2017
Czy medycyna pracy jest jeszcze komuś potrzebna?
10 listopada, 2017